poniedziałek, 26 września 2016

#3

Hej,
Powinnam się uczyć historii, ale stwierdziłam, że dopóki mam odpalonego kompa (notatki na infę trzeba mieć^^), to coś napiszę.
Dzisiaj myślałam, że będę musiała zrezygnować z wyjazdu prymusów do kina, żeby pisać Olimpiadę matematyczną i byłam zdezorientowana, bo Daria zamordowałaby mnie, gdybym została na konkursie, a Karina gdybym jednak pojechała. Do tego Olimpiada kłóci się z moim teraźniejszym postrzeganiem świata, za to film z tym, które tak kocham i pielęgnowałam...
No ale załatwione. Ten tydzień zapowiada się cudownie przez perspektywę dwóch wycieczek, wizyty u Marleny, treningów no i... randki. Miałam mamie powiedzieć dzisiaj, ale babcia towarzyszy nam cały czas. Gdyby się dowiedziała, to byłaby masakra. Ciągłe wykłady, poważne rozmowy. Nie, ona nie może. Mamie muszę powiedzieć. Dzisiaj dowiedziały się o tym Daria, Karina i Zosia II. Daria była smutna, ponieważ ona mi mówi wszystko o swoim życiu miłosnym (i nie tylko), a potem zaczęła się  tym jarać, powtarzać, że wreszcie jesteśmy razem, a ona o to tyle zabiegała... Zosia się na nas wkurzyła, stwierdziła, iż już nie jesteśmy jej przyjaciółkami, zaczęła gadać z mało lubianymi dziewczynami w klasie i nas olewać. Nie dochodziło do niej, że to tylko moja wina, ale oczywiście bardzo szybko się pogodziłyśmy. Za to Karina mnie (i siebie samą) zadziwiła, bo słuchała. Ją nie obchodzą takie rzeczy, ale poczułam jakby najlepiej mnie rozumiała w tej sytuacji. Nawet chciała pomóc w wyborze filmu, a gdy jej powiedziałam, że jeszcze nie wiemy, to stwierdziła, że Film nie jest ważny. W ogóle wszystko zaczęło się takim dialogiem przy piłkarzykach:
- Marta, jak to przegram, to cię zabiję - zagroziła Daria, która, co ciekawe, była w innej drużynie.
- Możesz mnie zabić, ale dopiero w... niedzielę - odpowiedziałam odruchowo.
- No pewnie masz w sobotę randkę z Jackiem - dołożyła Zosia i zaczęły się z Darią śmiać. A mnie zamurowało dosłownie tak jak stałam. Mruknęłam coś, lecz one się chyba zorientowały, że poruszyły ważny temat. Karina mnie broniła, mówiąc o prywatności i zabawiając się w adwokata, no ale w końcu opowiedziałam wszystko. Bez zbędnych szczegółów. Padały kwestie typu:
- Gdzie idziecie? (od Darii, jakieś trzy razy)
- To drugi raz?? (znowu Daria)
- Całowaliście się? (Daria lub Zosia... chyba Zosia)
- Chodzicie ze sobą? (Zosia ze zdziwieniem)
- Dlaczego nic nie mówiłaś? (Zosia z wyrzutem)
- Na co idziecie? (Jedyne pytanie Karinki)
- Tylko nie maluj zbyt mocno ust, bo wiesz... (i genialna rada Darii... no tak, mam problem z przesadą w makijażu).
Na szczęście dziewczyny obiecały zachowywać się tak jak przedtem, ale kto je tam wie. Tylko Karinie tak mocno ufam.
Muszę pomóc Darii, która wpada w depresyjne stany. Jak to sama określiła: Raz jestem zmotywowana do działania, a później mam taką niechęć do wszystkiego... Nie mam pomysłów jak temu zaradzić, bo kuracja czekoladą chyba na niewiele się zda.
- Musisz być szczęśliwa.
- A jakie mam powody?
- No nie wiem...
- Właśnie.
Ona po prostu nie widzi sensu w swoim działaniu - z jednej strony pragnie być idealna, z drugiej nie ma pojęcia po co. Jej życie jest takie.. bezbarwne. Niestety, diagnoza nie jest tym samym co leczenie.

Dobrze, kończę, bo trzeba się nauczyć historii. Na szczęście wcześniej pooglądałam sobie YouTuba (polecam Historię bez cenzury!) i coś tam ogarniam.

~ Shanila

Znalezione obrazy dla zapytania oreo with chocolate creme
A oto moje dzisiejsze odkrycie (zamiast piosenki na dziś :P). Przepyszne Oreo z kremem kakaowym. Polecam <3

3 komentarze:

  1. Przeczytałem chyba wszystkie dotychczasowe wpisy. Chodziłem sobie po internetach z myślą, że znajdę jakieś ciekawe opowiadanie w blogosferze, a że jestem trudnym czytelnikiem (czyt. wybrednym) to ciężko znaleźć coś intrygującego. Ale na temat:

    Pamiętnik pamiętnikiem. Regularne wpisy tyczą się dziennika. Wedle nazwy, w pamiętniku powinny znajdować się momenty, które są warte opisania i zapamiętania ich. Geneza? Rozstanie miłosne, problemy w tej kwestii... coś czuję, że mój komentarz będzie dłuższa niż wszystkie twoje wpisy razem wzięte.

    Wpierw coś o mnie, nie lubię być anonimowy. Tomek, 22 lata, w piątek miałem ów 22 urodziny i cały weekend świętowałem. Jak dorosły, alkohol itp, ale to były szczególne urodziny, bo w tym czasie, a nawet dzień wcześniej ktoś inny bardzo ważny obchodził 18 urodziny...

    Jak dobrze wyczytałem masz 15 lat. Pozwolę sobie wrócić wspomnieniami do czasów gimnazjum, kiedy to znajdując się w klasie humanistycznej, padłem ofiarą zabaw koleżanek z klasy. Ubzdurały sobie, że chcą być z każdym chłopakiem w klasie... baa, w szkole. Ładne, mądre, uwodziły i po dwóch tygodniach zrywały twierdząc, że to były tylko żarty.

    Będąc człowiekiem zamkniętym w sobie i stroniącym od miłości, po takim incydencie postanowiłem się w sobie zamknąć na ładnych parę lat. Obserwowałem jak to moi koledzy znajdywali sobie dziewczyny (nawet po 20 sztuk), co z nimi wyrabiali (pewna Asia napisała kiedyś do mnie na Skype, że mój kolega, którego w sumie znam od lat, na wideo rozmowie... resztę musisz się sama domyśleć). Ogółem byłem kimś, kto przyglądał się temu, jak ktoś z moich znajomych, otoczenia psuje życie obcej osobie. Z twojego punktu widzenia, to byłem kolegą kogoś kto z tobą zerwał z byle powodu... to tak w kwestii wytłumaczenia, jak bardzo byłem związany z takimi rzeczami.

    Lata mijały, zacząłem się zmieniać tak jak w sumie i moi rówieśnicy. Teraz nie wiem co się stało z moimi kolegami, "koleżankami" z gimnazjum. Od roku mieszkam w zupełnie innym miejscu. Układam swoje życie... i gdy teraz tak czytam twoje wypociny... to uważam, że są one błahe.

    OdpowiedzUsuń
  2. W pierwszym rzędzie powinnaś się zastanowić, czy nie jesteś za młoda na miłość. Możesz tak jak ja kiedyś zostać zraniona. Wydaje mi się, że powinnaś wyciągnąć jakieś wnioski z tego co wydarzyło się przed założeniem bloga. Jeżeli chcesz komuś zaufać i kogoś pokochać... pokochaj swoich rodziców. Obdarz ich jakimiś uczuciami... chociażby szczęściem podczas twojego zwykłego uśmiechu, czy słowa "dziękuję". Zwróć uwagę na ich reakcje, zachowanie, to w jaki sposób do ciebie podchodzą, oni w końcu ciebie kochają tak jak nikt inny na świecie. Wtedy, wyjdź do ludzi i poszukaj chłopaka, który będzie cie traktował tak samo albo i lepiej. Pewnie zastanawiasz się o czym ja bredzę. Mówię o szacunku, szczęściu w czystej postaci i prawdziwej miłości. Nie znam ów Jacka, nie będę się na jego temat wypowiadał, może to i dobry chłopak... ale ile on ma lat? Tyle samo co ty? Uważasz, że chłopak, który jest w twoim wieku wie coś o miłości... coś więcej niż ty? Jest tak samo zielony. Pamiętaj, że jego również możesz zranić.

    Kolejna sprawa to koleżanki. Im mniej osób wie o czymkolwiek tym lepiej... a tymbardziej o związku koleżanki. Pojawia się tutaj zazdrość, że ty kogoś masz, a one nie. Chcą być dobrymi koleżankami... takimi z którymi chcesz porozmawiać... ale jak to się mówi "jak ktoś trzeci się wpie... to się miłość rozwala". Im mniej wiedzą tym lepiej, a jak chcesz się komuś wygadać to mamie ;)

    Makijaż? Wydaje mi się, że dziewczyna maluje się po to, aby lepiej wyglądać. Pytanie tylko... skoro młoda dziewczyna jest piękna to po co ma się malować? Aby wyglądać jeszcze piękniej? Nie maluje się to nie wiem, ale w pracy nie jednokrotnie miałem do czynienia z umalowanymi dziewczynami, z tipsami i w ogóle takie ąę... i wszystko byłoby nawet ok, gdyby nie fakt, że pracuje (a raczej pracowałem... bo teraz pracuje w innym miejscu) na produkcji. Wychodzę z założenia, że młoda dziewczyna naturalnie jest piękna. Otyłość to coś brzydkiego i tego makijażem nie zakryjesz. Stare babcie, malujące się do kościoła, o! To jest myśl, ale młode dziewczyny, nie.

    Moja dziewczyna się nie maluje i szczerze powiem, że wygląda lepiej niż wtedy, gdy ją poznałem. Nie wciera w siebie tych kremów, pudrów, nie maluje ust ani rzęs i wygląda naturalnie, jest po prostu piękna, naturalnie piękna. I dla mnie nie musi się ona malować, żeby być piękną, wystarczy że się uśmiechnie.

    Starczy tego pisania, zmęczony jestem. Mam nadzieję, że kiedyś to przeczytasz. Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, wielkie dzięki za odpowiedź. Teraz napiszę coś pewnie dłuższego niż większość moich wpisów, bo muszę wyczerpać temat. Po prostu przedstawić mój punkt widzenia... Nawet nie wiem od czego zacząć.
      1) Tak, zapomniałam o fakcie rozróżnienia dziennika od pamiętnika, bo źle się tago nauczyłam dawno temu. Uważam jednak, że moja codzienność jest na tyle ciekawa, że każdy moment jest ważny. Może nie dla innych, ale chciałam tym blogiem również pokazać nieco inny punkt widzenia życia takiej młodej osoby jak ja. Jak widać, nie wyszło...
      2) Tak, uważam, że jestem za młoda i niedojrzała na miłość. Uważałam tak od podstawówki, kiedy moja ówczesna BFF (aktualnie dziewczyna z typu tych, które chodzą na melanże) zaczęła sobie szukać chłopaka. I nadal nic się nie zmieniło - wiem, że teraz nie znajdę sobie miłości do końca życia, liczę się ze zranieniem.
      Proszę, nie oceniaj mojej miłości do rodziców. Rozstali się, kiedy miałam 7 lat. Kocham ich i staram się być bardzo dobrą córką. Być może chodziło o podejście do mamy w tym spisie, lecz ona jest po prostu flegmatykiem i trudno mi ją zrozumieć ze względu na chłód uczuciowy.
      Być może właśnie dlatego szukam miłości u chłopaków, lecz jest ona trwalsza niż u większości rówieśniczek. Jacek podobał mi się od pierwszej klasy gimnazjum, no ale długo nie widziałam u niego szans i w ogóle. Teraz zaczęłam się z nim spotykać, ponieważ zmieniło się moje podejście do życia. Postanowiłam żyć tak, żeby za siedemdziesiąt lat nie mówić wnuczkom "No tak, podobał mi się jeden blondyn, ale wiedziałam, że nic z tego nie będzie..". Chcę wyciągnąć z tej relacji wnioski na przyszłe życie (nie zakładam, że je z nim spędzę) i po prostu być szczęśliwą.
      3) Och, no są błache. Jak ma wyglądać inaczej pamiętnik piętnastolatki? ;D
      4) Makijaż... jest moją największą pokusą od zawsze. Nie próbowałam pić alkoholu (zresztą na razie wychodzę z założenia, że nie zamierzam do końca życia, ale niestety pewnie mi się nie uda), nie paliłam i nie ćpałam, ale malować się lubię. Uwielbiam. Nie jest to jakaś tapeta na twarzy, ale kreski czy błyszczyk, okazjonalnie bronzer, róż, puder... Nie, nie maluję się mocno na co dzień. Niemal nikt tego nie widzi.
      5) Cieszę się, że bloga skomentował ktoś dojrzały i jeszcze raz dziękuję.
      ~ Shanila

      Usuń