Powinnam się uczyć historii, ale stwierdziłam, że dopóki mam odpalonego kompa (notatki na infę trzeba mieć^^), to coś napiszę.
Dzisiaj myślałam, że będę musiała zrezygnować z wyjazdu prymusów do kina, żeby pisać Olimpiadę matematyczną i byłam zdezorientowana, bo Daria zamordowałaby mnie, gdybym została na konkursie, a Karina gdybym jednak pojechała. Do tego Olimpiada kłóci się z moim teraźniejszym postrzeganiem świata, za to film z tym, które tak kocham i pielęgnowałam...
No ale załatwione. Ten tydzień zapowiada się cudownie przez perspektywę dwóch wycieczek, wizyty u Marleny, treningów no i... randki. Miałam mamie powiedzieć dzisiaj, ale babcia towarzyszy nam cały czas. Gdyby się dowiedziała, to byłaby masakra. Ciągłe wykłady, poważne rozmowy. Nie, ona nie może. Mamie muszę powiedzieć. Dzisiaj dowiedziały się o tym Daria, Karina i Zosia II. Daria była smutna, ponieważ ona mi mówi wszystko o swoim życiu miłosnym (i nie tylko), a potem zaczęła się tym jarać, powtarzać, że wreszcie jesteśmy razem, a ona o to tyle zabiegała... Zosia się na nas wkurzyła, stwierdziła, iż już nie jesteśmy jej przyjaciółkami, zaczęła gadać z mało lubianymi dziewczynami w klasie i nas olewać. Nie dochodziło do niej, że to tylko moja wina, ale oczywiście bardzo szybko się pogodziłyśmy. Za to Karina mnie (i siebie samą) zadziwiła, bo słuchała. Ją nie obchodzą takie rzeczy, ale poczułam jakby najlepiej mnie rozumiała w tej sytuacji. Nawet chciała pomóc w wyborze filmu, a gdy jej powiedziałam, że jeszcze nie wiemy, to stwierdziła, że Film nie jest ważny. W ogóle wszystko zaczęło się takim dialogiem przy piłkarzykach:
- Marta, jak to przegram, to cię zabiję - zagroziła Daria, która, co ciekawe, była w innej drużynie.
- Możesz mnie zabić, ale dopiero w... niedzielę - odpowiedziałam odruchowo.
- No pewnie masz w sobotę randkę z Jackiem - dołożyła Zosia i zaczęły się z Darią śmiać. A mnie zamurowało dosłownie tak jak stałam. Mruknęłam coś, lecz one się chyba zorientowały, że poruszyły ważny temat. Karina mnie broniła, mówiąc o prywatności i zabawiając się w adwokata, no ale w końcu opowiedziałam wszystko. Bez zbędnych szczegółów. Padały kwestie typu:
- Gdzie idziecie? (od Darii, jakieś trzy razy)
- To drugi raz?? (znowu Daria)
- Całowaliście się? (Daria lub Zosia... chyba Zosia)
- Chodzicie ze sobą? (Zosia ze zdziwieniem)
- Dlaczego nic nie mówiłaś? (Zosia z wyrzutem)
- Na co idziecie? (Jedyne pytanie Karinki)
- Tylko nie maluj zbyt mocno ust, bo wiesz... (i genialna rada Darii... no tak, mam problem z przesadą w makijażu).
Na szczęście dziewczyny obiecały zachowywać się tak jak przedtem, ale kto je tam wie. Tylko Karinie tak mocno ufam.
Muszę pomóc Darii, która wpada w depresyjne stany. Jak to sama określiła: Raz jestem zmotywowana do działania, a później mam taką niechęć do wszystkiego... Nie mam pomysłów jak temu zaradzić, bo kuracja czekoladą chyba na niewiele się zda.
- Musisz być szczęśliwa.
- A jakie mam powody?
- No nie wiem...
- Właśnie.
Ona po prostu nie widzi sensu w swoim działaniu - z jednej strony pragnie być idealna, z drugiej nie ma pojęcia po co. Jej życie jest takie.. bezbarwne. Niestety, diagnoza nie jest tym samym co leczenie.
Dobrze, kończę, bo trzeba się nauczyć historii. Na szczęście wcześniej pooglądałam sobie YouTuba (polecam Historię bez cenzury!) i coś tam ogarniam.
~ Shanila
A oto moje dzisiejsze odkrycie (zamiast piosenki na dziś :P). Przepyszne Oreo z kremem kakaowym. Polecam <3 |